Ktoś kiedyś spytał czego oczekujemy podróżach…Najbardziej odnaleźć siebie, odnaleźć to co codzienność niejednokrotnie zabija w człowieku, czyni go niewrażliwym i nieuważnym na rzeczy dziejące się wokoło, na magiczne chwile dnia. Uciec od zgiełku pracy, obowiązków, pośpiechu. Zatopić się bez reszty w innej rzeczywistości. Chłonąć każdą chwilę garściami, doznawać nowych wrażeń, oddychać pełnią życia.
Podróżowanie daje również możliwość docenienia tego co mamy patrząc na tych co mają tak mało ale niejednokrotnie są szczęśliwsi od nas. Daje możliwość zatęsknienia za czymś co zostawiamy choć czasem są to tak proste rzeczy jak gorąca kąpiel. Za każdym razem wracamy bogatsi o nowe doświadczenia, nowe przygody nowe znajomości, za każdym razem poznajemy bardziej siebie.
Jest to nasza pasja, która jest częścią naszego życia i sposobem na życie. Jest to choroba, z której nie chcemy się nigdy wyleczyć. Każdy wyjazd jest spełnieniem kolejnego marzenia, które dodaje nam siły i wiary w nas samych.
Wracamy zawsze z przekonaniem, że było warto. Bo tak na prawdę tylko my sami wiemy ile pracy, wyrzeczeń i rezygnacji z wielu rzeczy kosztuje nas każdy wyjazd niejednokrotnie walcząc z sercem i rozumem, który często podpowiada, że racjonalniejsza jest wymiana starego auta niż kolejny wyjazd, serce natomiast podpowiada, że żadna materialna rzecz nie zastąpi nam przeżyć i wrażeń. Na szczęście serce zawsze wygrywa…
Naszym pierwszym całkowicie samodzielnie zorganizowanym wyjazdem był 3-miesięczny tramping do Indii i Nepalu. Zakochaliśmy się w Indiach od pierwszego spojrzenia, smaku potraw, zapachu miast, obecności tłumu ludzi wokół nas.
Następnym kierunkiem była Syria i Jordania. Klimaty Bliskiego Wschodu nas zaczarowały a otwartość i serdeczność ludzi sprawiły, że zostawiliśmy tam kawałek naszego serca.
W tym roku spełniliśmy nasze marzenie z dzieciństwa, gdy oglądając filmy przyrodnicze a później National Geographic zachwycaliśmy się zwierzętami i przyrodą dzikiej Afryki i wybraliśmy się na Czarny Ląd.
Zostawiając wszędzie jakaś cząstkę siebie chyba najbliższą naszemu sercu pozostanie Azja. Ta odmienność kulturowa, ten pierwszy zachwyt nad wszystkim, to nasze zdziwienie na każdym kroku zakorzeniły się w nas głęboko i chyba już na zawsze.
Pierwszymi wspólnymi wakacjami była Tunezja. Tam dowiedzieliśmy się o sobie tyle, że leżenie dwa tygodnie na plaży jest nie dla nas. Już po kilku dniach pobytu z przewodnikiem w ręce, lokalnymi środkami transportu docieraliśmy do ciekawych miejsc i zabytków gubiąc się w krętych uliczkach oznakowanych arabskimi nazwami.
Zakynthos było naszym pierwszym spełnionym marzeniem i dowodem na to, że nie ma rzeczy niemożliwych. Kiedyś w jakiejś kolorowej gazecie widząc zdjęcie wraku statku zatopionego w białym piasku zatoki otoczonej lazurowymi wodami morza pomyślałam, że nigdy tam nie będę. Identyfikacja miejsca trwała kilka miesięcy łącznie z pisaniem do gazety i prośbą o pomoc. To miejsce nas oczarowało…Gdy dowiedzieliśmy się gdzie to jest, okazało się, ze żadne biuro w Polsce nie organizuje wyjazdów na wyspę. Rok później gdy jedno z biur wprowadziło Zakynthos do swojej oferty byliśmy jednymi z pierwszych klientów. I wtedy pomyśleliśmy, że da się i można. To był nasz ostatni wyjazd z biurem.
Nie zawsze jest łatwo. Samodzielne wyjazdy to wieczna organizacja i planowanie noclegu, transportu, jedzenia (co czasem wbrew pozorom nie jest takie łatwe). Dodatkowo będąc ograniczeni budżetem zawsze wybieramy najtańsze noclegi co wiąże się z brakiem komfortu i lokatorami w pokojach w postaci myszy, karaluchów i najtańszy czyli lokalny transport. Ale WARTO!!! Wracamy czasem szczuplejsi, czasem bardziej zmęczeni, czasem brudni od piachu i kurzu ale szczęśliwi pielęgnując w sobie wspomnienia i niezapomniane chwilę, których nikt nam nie odbierze.
Absolwentka Turystki na Akademii Wychowania Fizycznego w Krakowie. Od początku pracy zawodowej związana z turystyką i hotelarstwem. Niespokojny duch, który nie usiedzi długo na jednym miejscu. Na hasło "JEDZIEMY"??? zawsze gotowa do drogi. Każdą wolną chwilę spędza na zwiedzaniu, górskich wycieczkach i nartach.
Od zawsze wewnętrznymi siłami pchany w nieznane. Szczęśliwie zmęczony pod ciężarem plecaka przemierza coraz to nowe szlaki. Absolwent kierunku Turystyka i Rekreacja w Górnośląskiej Wyższej Szkole Handlowej w Katowicach. Zafascynowany programami Toniego Halika I Elżbiety Dzikowskiej. Zawodowo hotelarz i działacz na rzecz sportu w lekkoatletycznym Klubie Sportowym "Sprint" w Bielsku-Białej.
Copyright ©2024 Globtroterzy
Designed by Aeronstudio™